piątek, 21 sierpnia 2015

Tata, mama są durniami


(Źródło: http://opole.gazeta.pl/opole/1,35114,18601965,coraz-wiecej-rodzicow-chce-ochronic-szesciolatki-przed-szkola.html) 

Wstaję i od rana podnosi mi się ciśnienie. W temacie mam do powiedzenia tylko tyle, drodzy "bojący" się rodzice sześciolatków: 

jesteście w większości omamionymi durniami, 
nieodpowiedzialnymi i niedojrzałymi rozpłodowcami, 
którzy zorientowali się, że przez te lata zbyt mało czasu poświęcali własnym dzieciom! 
Przedłużcie im "szczęśliwe dzieciństwo" - najlepiej tak do 8 roku życia. 
Następnie, bądźcie konsekwentni - niańczcie swoje pociechy do 30. roku życia.

Zbyt wiele waszych rozmów słuchałem przed rokiem w grupie starszaków, żeby myśleć o was inaczej! 


wtorek, 18 sierpnia 2015

Kierowco, jedź jeszcze szybciej

Szukając esencji głupoty, warto mieć na uwadze opolski Miejski Zarząd Dróg. Jego - nie, nie pomysłowość, bo słowo to ewokuje posiadanie inicjatywy, wyobraźni, pomysłów - zatem: jego przypadkowość działań mogłoby być przedmiotem badań niejednego seminarium doktorskiego. Zarówno z dziedzin badających zarządzanie miastem i jego komunikacją, jak i studiów nad mechanizmami nie wykluczającymi ludzi niezbornych od stanowienia o życiu innych.

Oto, całkiem niedawno, zmieniono cykle świateł w ciągu ulic Niemodlińskiej, prowadzącej do centrum Opola od zachodu. Od tej pory będziecie Państwo stać pokornie na KAŻDYCH światłach. Nie ma możliwości przejechania płynnego - choć nie, jest - ale o tym za chwilę.

Miałem nadzieję, że - być może - jest to elementem strategii w której samochody wjeżdżające do miasta mają pod górkę, za to wyjeżdżające z niego mają "zieloną falę". Guzik!!! Jadąc z miasta stoi się na każdych światłach tak samo!

Zatem, kierowco - oto przed tobą nowa wizja Opola, ogłoszona parę dni temu tak dumnie przez prezydenta Wiśniewskiego! Opole ma być miastem bardziej przepustowym i przyjaznym komunikacji, m.in. przez wyrzucenie części ruchu samochodowego (generalnie bełkot i wykluczające się koncepcje pochodzące zapewne od mego ulubieńca, pana Pietruchy). Kierowca mający "pod górkę" generalnie nie zostawia samochodu na poboczu i nie kontynuuje przemieszczania się "na piechotę", ale robi to, co nakazuje logika życia w państwie anarchii i powszechnego burdelu: przyspiesza.

Kierowco, łap więc "zieloną falę" na Niemodlińskiej! Jedź 80 i koniecznie przejeżdżaj na "wczesnym czerwonym" - tylko wtedy masz szansę na płynną jazdę.

(LOL)

Aktualizacja 19 sierpnia 2015: Dzisiejsze obserwacje wskazują na inny sposób rozwiązania problemu: należy jechać z prędkością 15 km/h.  

czwartek, 13 sierpnia 2015

De impotentia


Zapamiętajcie na całe życie: walczy się pismami. 
Pisma są zabójcze. 
Mówił o tym np. Jurek Kiler, instruując "Młodych Wilków". 
Nagana na piśmie na ten przykład. 

Bang - bang! He shoot me down!… 

piątek, 7 sierpnia 2015

O fetyszu (a może tabu?) zieleni w mieście - po raz pierwszy

Przemierzając na rowerze podopolskie wioski trafiłem na Tajemniczy Ogród. Pośrodku działki kostka, typowa dla budownictwa epoki Gierka. Posesja zarośnięta czym tylko się da: jeżyny, winogrona, dorodne orzechy, wiśnie, czereśnie, jabłonie - bogactwo i dzicz. Przypadkiem wywiedziałem się historii, częstej w tym rejonie: właściciel wyjechał do Niemiec, sprzedać nie chce, trochę wariat, zarosło i wylęgło się zwierzyny co niemiara. Kuny, lisy, wszystko stworzenie Boże tam mieszka i sąsiadów niepokoi. Piękno i straszno. 

I przypomniała mi się nasza swojska, opolska dżungla podobnego rodzaju. Pośrodku przeuroczego Placu św. Sebastiana, opodal katedry rośnie sobie zespół zieleni, zwartej dość i całkowicie absurdalnej. 


Domu-kostki pośrodku nie ma, mógłby być po prostu plac. Ale jest zieleń. Zwierzyna jest: swojski gatunek homo sapiens sapiens upodobał sobie przestronne zakamarki i pomieszkuje. Nie mając domu i ceniąc sobie wolność, przystosował i to miejsce. Wariata niby nie ma, ale jak się mocniej zastanowić - to jest. Bo trzeba być wariatem, żeby do takiej sytuacji dopuścić. Niby plac jest, ale go nie ma.

Temat zieleni w mieście uwielbiam. Rozważania nad zwyrodnieniami mentalnymi fanatyków, którzy nie  dopuszczają  możliwości wycięcia, przycięcia, przesunięcia czegokolwiek zielonego… Nie sposób tego nie lubić.

Wolę Mały Rynek, z jego betonową płaszczyzną - tak pogardzaną, aniżeli dżunglę na Placu św. Sebastiana.  

czwartek, 6 sierpnia 2015

Krótka opowieść o prowincji


Oto, proszę Państwa, rynek w Głuchołazach. Wbrew pozorom i stereotypom, Głuchołazy to nie dziura na końcu świata, ale bardzo ładne miasteczko. Dzięki położeniu i paru inwestycjom ma szanse na ciekawą przyszłość. Taki rynek, na przykład, mógłby być wizytówką niejednego miasta.

Ale prowincja mentalna wychodzi w samym jego środku. Właśnie dokładnie w centrum tego placu, na przedłużeniu osi wychodzącej z prastarego, przepięknego kościoła parafialnego postawiono takie niezwykle ozdobne "gje". To nie byle jakie "gje" bo reklamuje jakąś prześmieszną firmę (wielki LOL po wpisaniu w pasek przeglądarki - odradzam). Krótka lektura googli (nazwisko w kontekście miejsca) pokazuje, że to lokalnie silne nazwisko. Niejednego trzyma pewnie w napięciu i lęku.

Oto patologia w wersji mikro.

I potem życie przepędza się w poczuciu konieczności przyzwolenia na wszelką niesprawiedliwość, prostactwo i bezczelność.

W kraju mym, patriotyzm poszukiwany jest co najwyżej we frazie "Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie". Tymczasem, patriotyzm mieszka w walce z "gje".

środa, 5 sierpnia 2015

Społeczne, ale tajne


Wydawało mi się, że "społeczny" oznacza nie tylko model działania związany z "ochotniczością" i funkcjonowaniem "pro bono" ale też pewną dostępność dla ludności, zainteresowanej pracą takiej osoby. Oto odpowiedź z WUOZ na moją prośbę o udostępnienie namiaru mejlowego na pana Mariusza:


 Barejo Stanisławie, 100 lat!

poniedziałek, 3 sierpnia 2015

o chodnikach i szczelinach

Oczywiście, równe chodniki są potrzebne. Niekoniecznie kobietom, określającym sporą część nawierzchni współczesnych miast mianem "ortopedycznej", ale np. dzieciom czy osobom starszym. Przy czym od rantów kostek i szczelin między nimi prawdziwe niebezpieczeństwa czyhają choćby pod chyboczącymi się płytami chodnikowymi. Niskie krawężniki statystycznie mniej są potrzebne niepełnosprawnym czy rowerzystom, najczęściej wzdychają za nimi operatorzy wózków dziecięcych. 

Pan radny Ociepa raczył zająć się tematem ogórkowym, jednocześnie jakby zaniedbując temat zdewastowanego kilka dni temu cmentarza przy Wrocławskiej, na którym kilkanaście miesięcy temu ochoczo zbijał polityczno-samorządowy kapitalik skromnego zaufania społecznego. 

W Opolu łatwo plecie się bzdury. Bajdurzenie to nietrudna konstrukcja behawioralna ukrywająca niedostatek pomysłów i kompetencji.

O tym właśnie będzie kolejne wcielenie mojego bloga. O drobiazgach, które irytują, męczą, powodują że chce się wyjechać - w Bieszczady, w Góry Bystrzyckie, gdziekolwiek - byle dalej od głupoty i ograniczenia.

1…2…3...

Próba mikrofonu.