piątek, 4 grudnia 2015

o zaskoczeniu

Dziś wprowadzenie do tematu zaskoczenia.

Pan Wiśniewski bryluje w mediach, podsumowuje rok swojej prezydentury, żąda merytorycznej dyskusji - ona wkrótce zmiecie jego pewność siebie. Już się cieszę na ten bezcenny moment. Dziś jednak tylko ciąg dalszy rozważań o przyzwoitości. Zrezygnowałem ze sceny III mojej krótkiej, metaforycznej etiudy dramatycznej, proszę mi wierzyć, dotarłaby do sedna tematu "zaskoczenie", ale wątek krępowania dłoni drutem byłby za bardzo na poziomie pewnych naszych polityków.

Dzisiejszy komentarz związany jest z potokiem słów wypowiedzianych przez prezydenta Opola, między innymi dotyczącymi planu "Wielkiego Opola".




Scena I, wnętrze, zielona lampka na biurku, tykający zegar.

REDAKTOR: Czy nie obawia się Pan opinii bezwzględnego i cynicznego gracza?

BIZNESMEN: Nie rozumiem kompletnie obaw części opinii publicznej. Rzeczywiście, kupiłem tę kamienicę i przez długi czas zapraszałem mieszkających w niej na wspólne herbatki, ciasteczka, pogaduchy. To starsi ludzie, żyją w świecie swoich przyzwyczajeń, spokojnie i powoli. Musimy jednak się zmieniać, integrować, by stawić czoło światu. Proszę zwrócić uwagę, że nie postąpiłem jak czyściciele kamienic (co za durnie!). Ja po prostu wyłączyłem gaz, prąd i wodę w części kamienicy. Niech lokatorzy przywykną do nowych realiów, przedyskutują sprawę, nabiorą wzajemnych podejrzeń – w końcu nie wiedzą, jakim kluczem kierowałem się wybierając mieszkania do wyziębienia i wyciemnienia. Pomyślą, zmiękną. Wtedy będą moi. Nie było sensu o tym wcześniej dyskutować, wprowadzać w temat. To było nieuniknione i należało działać z zaskoczenia, ale – proszę przyznać – skutecznie.


Scena II, plener, w tle jeńcy prowadzeni przez komandosów.

REDAKTOR: Panie Marszałku, dlaczego początek naszych działań wojennych był tak nagły?
MARSZAŁEK: Chodzi Pani zapewne o sytuację z naszym pancernikiem i pierwsze strzały w kierunku wrogiej, przybrzeżnej placówki? Proszę zrozumieć, postąpiliśmy zgodnie ze sztuką polityki – być może dość radykalnej – ale koniecznej. Wypowiadanie wojny, wcześniejsze noty, to wszystko jest po pierwsze nudne, po drugie wprowadza niepotrzebny element strachu, negocjacji, przedłużania tego, co i tak nieuniknione. Opinia publiczna naszego kontynentu musi zrozumieć, że rozpoczynając nasze – długo planowane i przemyślane – działania z zaskoczenia, błyskawicznie – tak naprawdę zrobiliśmy naszym sąsiadom przysługę. Mogą teraz spokojnie żyć i pracować dla chwały wspaniałego kraju.

czwartek, 26 listopada 2015

Włączmy do Opola resztę województwa!

Pan prezydent Wiśniewski zaszczyca moją skromną i niegodną osobę swoją uwagą, odpowiadając na jeden z licznych moich komentarzy istniejących w przestrzeni internetu. Lituje się nad moją opinią (nie czytaj: wrednością), a ja dopiero się rozkręcam w punktowaniu niedobrych poczynań włodarzy Opola.





Szanowny panie Arkadiuszu! Co sprawia, że jako mieszkaniec sołectwa tuż-pod-opolskiego staję okoniem "na dzień dobry"?

1) Przedłożenie pośpiechu ponad namysł (od ogłoszenia wszem i wobec pomysłu - niespodziewanie, skrywanego do końca przed członkami "Aglomeracji" - do głosowania mija tydzień). Pośpiech zbyt często cechuje działania niegodziwe. Warszawscy koledzy Pańskich kolegów pokazują nam to ostatnio wyraźnie.
2) Arogancja wypowiedzi Pańskich najbliższych współpracowników, akcentujących że zdanie ludzi nie ma znaczenia, nie jest wiążące, bo i tak Warszawa zdecyduje. To przerażający język ludzi myślących centralistycznie, język bardziej partyjnych "betonów", niż samorządowców.



3) Zaczynanie od trzęsienia ziemi, miast rozpisanie sobie długoterminowej strategii, następnie realizowanej. Zacząłbym od poszerzenia strefy miejskiej autobusów, konkretnych zachęt do deklarowania się przy I a nie przy II Urzędzie Skarbowym.
4) Strategia wprowadzania podziałów, niepewności i nieufności. To moment próby dla małych społeczności, które przez ćwierć wieku okrzepły i zaczęły budować swoje wspólne inicjatywy, przedsięwzięcia, tworzyć projekty w oparciu o małą, przejrzystą strukturę sołectwa czy gminy - a nie moloch miasta.
5) Kluczenie i ściemnianie - widoczne najbardziej w odsuwanych naprędce podejrzeniach o "skoku na kasę" - wmawianie ludziom, że bogate Opole chce "otoczyć swą opieką", również finansową, ubogie gminy, jest nieodległe propagandzie Radzieckiej Rosji, która zawsze na swoich czołgach przynosiła wolność.

Tyle na szybko.

Ukłony łączę. Ale coraz mniejsze.





poniedziałek, 23 listopada 2015

de impotentia (2)

Dziś, na rogu Wspólnej i Zbożowej o mało nie urwałem koła. Dziura przy skręcie na Chmielowice powstawała długo, ale aktualnie jej głębokość sięga już 30 cm, co przy średnicy ok. 60 cm daje niezłe zastosowania. Całe szczęście że jechałem w dzień, bo nocna wycieczka po miejskich ulicach (w kierunku Karolinki) to niezapomniane przeżycia z jazdy w mroku. 

I przypomniałem sobie zdjęcia sprzed kilku dni, wykonane przy mojej pracy, po deszczu siąpiącym przez część nocy. Oto chodnik przy przejściu dla pieszych przez ulicę Wrocławską. Przy dawnym kinie (Biedronce). Trakt jest wspaniałą zaporą dla pieszych, alternatywą jest chodzenie po ulicy, albo wokół sklepu, ewentualnie przejście przez ulicę. 

I uświadomiłem sobie, jak dobrze że cwani gracze z ratusza wymęczyli taki ambitny projekt jak rozszerzenie miasta na dwadzieścia okolicznych sołectw, przejęcie setek kilometrów nowych ulic i dróg! Jak wspaniale dotychczasowe osiągnięcia w administrowaniu infrastrukturą sprawdzą się w nowych warunkach! 



sobota, 21 listopada 2015

Wszystko nam wolno

Parlament nasz!
Rząd nasz! 
Prezydent nasz!
Krym nasz! 

Więc nam nie wolno? Czytajcie uważnie pana wiceprezydenta (doświadczony towarzysz: prawicowy neofita, obficie korzystający z doświadczeń zebranych pod sztandarem lewicy) i zacznijcie drżeć! Dopowiadam - to ciąg dalszy "dyskusji" o planie rozszerzenia granic Opola. Niektórzy twierdzą, że w gruncie rzeczy chodzi jedynie o Brzezie i kasę tam ukrytą. Naiwniacy. 

Takich ludzi wybraliście. Brawo. 


piątek, 20 listopada 2015

Big Apple Opole

Znów prezydent Wiśniewski błyszczy. Jak się ma kiepskich doradców, to się błyszczy. Inna sprawa - czym.

Otóż pan prezydent widzi rozwój miasta, w którym przyszło mu rządzić, poprzez radykalne powiększenie jego granic. Mapa, prezentowana w lokalnych mediach robi wrażenie. Centralny punkt miasta w wizji ten przesuwa się w okolice Dom-Expo przy Kępskiej. To naprawdę ambitny plan. Wyjęty z jakiegoś ciemnego miejsca, ale niech będzie.

Martwi jedynie erupcja bzdur, którymi raczy nas prezydent. Szczególnie fragment (cytuję za "NTO"):


Otóż, panie prezydencie, ma pan rację - nowi mieszkańcy okolicznych gmin traktują te miejsca jak sypialnie. Ma Pan rację, mówiąc o podtrzymywanych związkach z miastem (szkoła, basen, drogi), ale plecie Pan duby smalone, mówiąc o płaceniu podatków w II Urzędzie Skarbowym. 

Największym problemem dla gmin, do których przenoszą się zmęczeni życiem w mieście obywatele (poza tym, jak wiadomo dzięki Pańskiej opcji politycznej, miasta są w ruinie) jest właśnie uchylanie się od płacenia podatków, podtrzymywanie zameldowania w mieście (powszechne!) lud deklaracji podatkowej przy Opolu - tak, by właśnie móc korzystać z dobrodziejstw infrastruktury. Dla gmin zabójcze jest też posyłanie dzieci do szkół znajdujących się bliżej pracy rodzica (rodziców), a więc znów w Opolu. Gmina traci subwencję, szkoły nie przyrastają w siłę, nie rozwijają się. 

Masowe zamieszkiwanie opolan pod Opolem nie jest rzeczą tak prostą, jak Pan stara się wykreować. Nie ma na to rady w postaci przyłączenia tych terenów do miasta (to coś jak stłuczenie termometru przy chorobie). Proszę nas namawiać, gwarantuję że będzie trudno. Sam się o to postaram. 

Mieszkam w sołectwie wytypowanym w Pańskim "planie". Co niby miałbym zyskać na przejściu pod władzę Opola? Wyższe podatki gruntowe? Tak samo nędznie kursujące linie MZK (przecież nie opłaca się)? Władze samorządowe będące lepszym odzwierciedleniem polskiej anarchii politycznej? Dłuższą drogę urzędowego załatwiania czegokolwiek na poziomie gminy? Rezygnacją z niewielkiej społeczności, coraz lepiej się dogadującej, na rzecz molocha?

Obawiam się, że nie przejdzie Pan do historii Opola - mam wrażenie że czuje Pan słabość swojej prezydentury, uzależnienie od (niekoniecznie szarych) eminencji i politycznych wydmuszek. Dlatego chce Pan zmierzyć się z planem wielkim, ale dość nieskomplikowanym. Mam nieodparte wrażenie, że Opole skazane jest na takie miotanie się - świadomość bycia coraz większą prowincją (wbrew świetnemu potencjałowi geograficznemu i kapitałowi ludzkiemu), co jest efektem m.in. zastanej i skostniałej polityki samorządowej, personalnej, braku wizji na miasto. Konsekwencją jest sięganie po półśrodki (powiększmy miasto, będzie więcej kasy do rozdysponowania!), ale to na niewiele się przyda. 



wtorek, 17 listopada 2015

Koniec z miękkimi fajami!

Opolski radny raczył się ostatnio wypowiedzieć nie tylko o swoich fascynacjach i tęsknotach (patrz wywód Begniniego w "Nocy na Ziemi" Jarmuscha: dynia - owieczka - bratowa), raczył też zająć interesujące stanowisko w kwestii przewidywanego końca polityki jaką znamy - znów coś z zakresu swoich zainteresowań - wróżył koniec polityków "miękkiej fajki". 

Jestem zauroczony klasą porównań - rodem z pryszniców gimnastycznych. 

O ile wiadomość otrzymana dziś od prezydenta Wiśniewskiego sytuuje jego fajczaną postawę w grupie skazanej na niebyt i odejście, o tyle postawa mojego sąsiada, prorektora Malika, cieszy mnie bardzo. Właśnie tak wyobrażam sobie reakcję ludzi, na których obecnie spoczywa odpowiedzialność za nas wszystkich. Zdecydowana, szybka, bez chowania głowy w piasek. 



http://opole.wyborcza.pl/opole/1,35114,19198151,po-nienawistnym-wpisie-na-profilu-radny-wrobel-pod-lupa.html